środa, 3 grudnia 2008

w tę bezsenną noc...


Kolejna bezsenna noc... Ledwo zamknę oczy zadzwoni budzik brutalnie przywołujac mnie do porządku. I znów będę mieć wrażenie, że na mojej głowie leży kilkutonowy głaz, który uniemożliwia mi podniesienie jej z poduszki.
Przeczytałam właśnie na znajomym blogu czyjś komentarz, którego fragment brzmi: "Stanąć w milczeniu na skraju urwiska". Chodząc po Tatrach nie raz znalazłam się nad przepaścią. W dół- nic, tylko kamienie, a przede mną widok zapierajacy dech w piersiach. Żeby się znaleźć po drugiej stronie trzeba było pokonać strach i ostrożnie stawiając krok za krokiem iść wytyczonym szlakiem. Jeden nieostrożny ruch i spadasz. Tylko instynkt samozachowawczy i sprawdzeni towarzysze wędrówek są w takich sytuacjach gwarantem szczęśliwego dojścia do celu.
W życiu też się zdarzają urwiska. I takie dosłowne, i takie w przenośni. Przypomniało mi się to moje. Odejście znad tej "przepaści" zajęło mi dość dużo czasu i kosztowało wiele wysiłku moich Przyjaciół. Już prawie o wszystkim zapomniałam. Prawie, bo w takie noce jak ta wraca to, co dawno powinno odejść w zapomnienie. I kusi, i nęci, i odgania sen z powiek...
Chyba spróbuję zasnąć...
Mama już ma termin operacji. Na Święta będzie już w domu i to jest najważniejsze.

10 komentarzy:

  1. Witaj Effciu, pora roku sprzyjajaca depresji, wiec łykaj Deprim.Kupisz bez recepty, nie uzaleznia,jest wyciągiem z dziurawca. Teraz juz mozna go bezpiecznie łykac, bo nie ma słonca.Po 2 tygodniach poczujesz roznice.Jestes b.wrazliwa osoba, musisz miec jakies wspomaganie, zeby Cie glupiutkie myśli nie nachodzily. Doskonale wiem, ze kazdy "ma swego mola, który go gryzie", no ale takie życie.Dobrze, zeTwoja mama bedzie juz na Swieta w domu, trzymam kciuki za operacje.Nie wiem na ile to pomaga, ale pamietaj, nie jestes samiutka,oprocz tych w realu sa z Toba tez ci wirtualni.Pozdrawiam, nosek do góry, anabell

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tak cholerny lęk wysokości, że nawet gdy czytam o jakiejś przepaści, to już się boję.Może przed snem wypij herbatkę z melisy, ja tak czasami robię.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. AtinablogBezdomna4 grudnia 2008 11:25

    Hej, nie znam chyba żadnej osoby, która nie znalazłaby się na krawędzi. Ja również tam byłam i to chyba nie raz:) Daj sobie może odrobinę przyjemności, zrób to, co lubisz, choćby coś drobnego, kup sobie coś, sama nie wiem, co na ciebie działa:) Ja też mam się nie najlepiej, ale walczę jakoś. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepiej zrobię jak poprostu odpocznę. Wyśpię się, zrobię jakiś 'przegląd techniczny' , czyli wszystkie możliwe badania i pomyślę o sobie - bardzo egoistycznie, ale czasem tak trzeba. No i posprzątam ten bałagan, który mnie straszy z każego kąta mojego mieszkania:) Na pewno zaraz mi się zrobi lepiej:)))Dziękuję za ciepłe słowa:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już tak dawno nie byłam na szlaku, że strasznie za tym tęsknię... Obiecałam sobie, że w nastepne wakacje muszę pojechać choć na kilka dni do Zakopanego. Ale nie na Krupówki - nie! Tam za dużo ludzi. A na szlakach jest czasem tak pusto, że przez kilka godzin marszu można spotkać zaledwie kilka osób. To najlepszy sposób na złapanie oddechu i pozbieranie myśli. No i te niesamowite widoki...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie mam taki zamiar:) Zrobić coś dla siebie, nie myśleć że coś tam w pracy. Już sama myśl, że dziś mam dzień tylko dla siebie powoduje, że moje myśli są jakieś spokojniejsze. No i ten Twój blog - rewelacja! :)))Dziękuję za wizytę i zapraszam znowu

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak kochana. Tylko ty wiesz najlepiej, jak sobie pomóc. A na zaś naprawdę nie ma się co martwić, bo to w niczym nie pomaga. Dziś jest twój dzień, więc każdą myśl o pracy kopnij w tyłek:))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Kilka lat temu schodziłam ze Szrenicy, było wspaniale, ale na szczęście tam nie ma żadnych przepaści. Nawet boję się jechać windą na jakieś wysokie piętro, bo mam świadomość tej przepaści pode mną.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Często wieczorem mam taką gonitwę myśli że usnąć nie mogę do wczesnego ranka! Czasem po prostu włączam telewizor żeby ukatrupić myśli...A z lękiem-mam okrutny lęk wysokości. Mam wrażenie, że nad przepaścią,bądź na wysokości, umysł oddziela mi się od ciała,nie panuje nad nim i ciało może wykonać jakiś ruch, który doprowadzi w finale do mojej śmierci.Nie mogę tych dwóch rzeczy (tj ciała i umysłu) zintegrować,sprawić by współdziałały aby pokonać przeszkodę...Jeżeli idziemy na wysokość z rodziną-do mojej paniki wysokościowej dochodzi straszny lęk o dziecko trzymane wtedy najczęściej przez ojca...Koszmar!Ostatnio-wjazd wyciągiem na Śnieżkę i wejście schodami na wieże zamku Chojnik-przeżycie straszne, choć ciągnęła mnie wizja widoku na górze! Czego się nie robi dla dziecka-wtedy poczułam do jakich poświęceń zdolna jest matka!Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie własnie za każdym razem trzyma ta myśl, ta wizja widoku z góry. Boję się patrzeć w przepaść, żeby mi się nie zakręciło w głowie i by mnie nie pociągnęło w dół. Ale zbieram się w sobie, czasem przykucnę, albo złapię czegoś stabilnego patrzę w dół. W końcu niemal całe nasze życie to pokonywanie własnych słabości. Choćby dla własnego dziecka. A czasem dla siebie.

    OdpowiedzUsuń