Pozwól, Bogdan, że Cię zacytuję "Nie wszystko jest tym, czym się zdaje. A to co się zdaje, wykracza poza to czym jest".
A ja się już nie zmienię. I będę dalej wierzyć i ufać, i tupać ze złości nogami, jak coś będzie nie tak, jak miało być, a potem się uśmiechać. Bo choć czasem bardzo zaboli - nie potrafię inaczej. Tylko smutek w sercu szybko nie znika. No ale cóż. Nie zawsze jest tak, jakbyśmy chcieli, by było, bo nie na wszystko jednak mamy całkowity wpływ. I choć czasem trudno się z tym pogodzić, chyba nie ma innego sposobu niż właśnie to zrobić.
Dopiję kawę i z duszą na ramieniu idę do pracy. Dziś trudny dla mnie dzień. Mam nadzieję, że będzie po mojej myśli i po pochmurnym poranku przynajmniej wieczór będzie całkiem inny.
Trzymam kciuki :D
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie piękne, że te gorsze chwile mijają, zawsze przychodzi nowy dzień, zawsze jest szansa na lepsze:) I tego Ci życzę dziś - żeby ten wieczór był piekny po pochmurnym poranku:)
OdpowiedzUsuńEwciu życzę Ci spełnienia tego co ma być spełnione i radosnego dnia:)
OdpowiedzUsuńEwutku, jesteś wprawdzie chudziutka, ale za to silna duchem i masz w sobie to, co najbardziej cenne- umiesz myśleć. Wiesz jak brzmi stare przysłowie pszczół? "Jeszcze tak nie było,żeby jakoś nie było"Pozdrawiam Cie cieplutko, :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
OdpowiedzUsuńTak, tak "A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój". I całe szczęście, że chwile smutku i zwątpienia odchodzą, czasem zbyt wolno, ale pocieszająca jest wizja uwolnienia się od nich. I słoneczko zaświeciło w przed chwilą umyte okna. Jeszcze tylko trochę gimnastyki na drabinie i znów krok bliżej do świąt:)Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńDziekuję:) Jeszcze trochę muszę się wysilić, żeby wszystko było całkiem po mojemu - choć tylko niektóre rzeczy zależą ode mnie, pozostałe - od widzimisię innych. Myślę, że po świetach będę mogła poweidzieć więcej, teraz nie chcę zapeszyć...Pozdrówki przedświateczne:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Anabell:) Moja kolejka górska się znów rozpędziła. Ale mam pasy bezpieczeństwa. Choć czasem wątpię w ich wytrzymałość...Wiosna przyszła! Dziś szaleję przy myciu okien, praniu i doprowadzaniu mojego balkonu do warunków użytkowania.A przysłowia pszczółek nie słyszałam:) Już zapisałam do mojego kajecika z madrosciami. Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńMy musimy być wewnętrznie do siebie podobne. Niby w sercu smutek, ale ja nie potrafię ulegać smutkowi. A do tego jeszcze dziś takie słoneczko... Mam nadzieję, że twój wieczór będzie naprawdę udany:)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki w takim razie:)buźka:)*
OdpowiedzUsuńJakże często życie niesie coś innego, niż oczekujemy. Pojawiają się trudności, musimy je przezwyciężać, często uśmiechac sie do złej gry. Ale zawsze te gorsze chwile mijają, a wiosna już w zasadzie przyszła.
OdpowiedzUsuńKiedy dzień zaczyna się tak, jak zaczął się dzisiejszy, trudno mi przekonać samą siebie, że wieczór może być udany. Na pewno jest ok - to nie ulega wątpliwości, tylko jakiś smuteczek gdzieś się tam wkradł. To, czego się rano bałam, udało się. Teraz czas na kolejne chwile niepewności, ale na razie o tym nie myślę. Zdążyłam już zacząć przedświateczne porzadki, bo czasu mam trochę za mało, żeby z wszystkim się wyrobić w porę. I to właśnie jest dla mnie najlepszym lekarstwem na wszystkie sposoby 'przymulania' - zajmuję się robotą, skupiam myśli na czymś konkretnym, a niejako przy okazji mogę sobie przemyśleć to i owo, i poukładać sobie co nieco w tej mojej zakutej łepetynie:)
OdpowiedzUsuńŻycie byłoby zbyt monotonne, gdyby wszystko układało się po naszej myśli i nie docenialibyśmy tego co mamy, gdyby udawało się nam to zdobyć ot tak. Doceniamy zazwyczaj tylko to, co wymagało od nas wysiłku, a czasem poświęceń.Pozdrawiam wiosennie, bo u nas już pięknie. Nawet jakaś mucha mi brzęczy na oknie:) Tylko, żeby jeszcze było już zielono:)))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że poszło po Twojej myśli!!! Mi potrzeba bardzo dużo czasu, nerwów, emocji aby przeżyć, że coś nie poszło po mojej myśli, pogodzić się lub zaakceptować! Walczę jak najęta, aby sie tak nie przejmować, udaję luzaczkę, ale to tak zakorzenione, że nie idzie wytarmosić!!! Pozdrówki Chyba mam wiosennego doła!
OdpowiedzUsuńUfam, że poszło tak, że uśmiechnęłaś się wieczorem..
OdpowiedzUsuńU mnie, wbrew pozorom, również to trwa i trwa... Nadrabiam miną zazwyczaj. Uśmiecham się, choć nie mam na to ochoty, a czasem, gdy próbuję powiedzieć co mi leży na wątrobie - nie jestem do końca rozumiana "Wydaje ci się" - słyszę w odpowiedzi. Więc niekiedy nawet nic nie mówię, po co... Ale tym razem, choć nie wszystko - to przynajmniej część, poszła po mojemu. Jeszcze trochę i będzie ok.Nie daj się temu wiosennemu przygnębieniu, wiem jak to jest, więc tym bardziej mocno ściskam - pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńuśmiechnęłam, dziękuję:)
OdpowiedzUsuńNasuwa mi się powiedzenie: "Nie wszystko złoto, co się świeci, bo może to być żarówka". Tak sobie przed wieczorkiem łażę po blogach, bo czekam na "Kropkę nad i" Moniki Olejnik.Pozdrawiam z zachodzącym słoneczkiem.
OdpowiedzUsuńNie znałam takiego powiedzenia:)) Zapamiętam, oj zapamiętam:))) Pozdrawiam słonecznie:)
OdpowiedzUsuń