niedziela, 11 stycznia 2009

pytania być może bez odpowiedzi

Próbuję sobie poukładać pewne rzeczy w mojej skołowanej już łepetynie. Do każdego z nas powinna być dołączona instrukcja obsługi. Może wtedy byłoby nam łatwiej się ze sobą porozumiewać.
Spotykamy w naszym życiu wielu ludzi. Ale tylko z niektórymi chcemy spędzać więcej czasu. Chcemy ich poznawać lepiej i lepiej. Tylko w niektórych się zakochujemy, tylko z niektórymi chcemy się przyjaźnić. A droga do celu nie zawsze jest prosta. Czasem już po kilku rozmowach mamy wrażenie, że znamy się od zawsze. Niekiedy musimy sforsować bramy nie do przejścia i wtedy szukamy klucza lub nawet wytrychu, by dostać się do świata osoby, która nas w dziwny sposób zafascynowała. Gdy kilka dni temu zadałam pytanie, dlaczego tylko z niektórymi i dlaczego akurat z tymi a nie innymi, uzyskałam odpowiedź "Bo czujesz, że się rozumiecie". No dobrze. Tylko dlaczego u licha nagle to wszystko bierze w łeb? Poznaliśmy się tak dobrze, że nagle się okazuje, że tak naprawdę to my się wcale nie rozumiemy? A może wcale się tak dobrze nie znamy, jak się nam na początku wydawało i dlatego się nie rozumiemy?
Mam naturę "pytacza". Gdy czegoś nie rozumiem, to pytam. Nie zawsze uzyskuję odpowiedź, jaką bym chciała. Ludzkie. Ale najbardziej nie lubię milczenia. Nie lubię zawieszenia w próżni. Takie milczenie boli bardziej, niż najbardziej bolesna odpowiedź.

8 komentarzy:

  1. Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odp... to zapamiętaj :DMówią też, że kto pyta nie błądzia milczenie oznacza zgodę dla własnych domysłów

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. "Milczenie oznacza zgodę" - to było przy drugim rozbiorze... Może i niektóre odpowiedzi są głupie, ale przynajmniej są... Wiesz, że nie lubię się domyślać. Do mnie trzeba konkretnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Effciu, jeszcześ młoda, to dużo pytasz.Z czasem przekonasz się,że nie warto za duzo pytać, bo odpowiadający często odpowiadają nieszczerze, gdy zaczynasz zadawać zbyt dociekliwe pytania, na ktore sami często nie znają odpowiedzi. A najczęściej robia tak faceci, oni "tak maja". Powiedzial mi kiedyś pewien facet, że najfaniejsze sa te babki, które nie zadawają wielu pytań i z ktorymi można siedzieć i wspólnie milczeć i czuc sie szczęśliwym. Wiesz, oni naprawde sa innym gatunkiem biologicznym.Serdeczności Effciu, anabell

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudno teraz znaleźć "bratnią duszę". Ludzie stali się nieufni, gonią za pieniędzmi, nie mają czasu na przyjaźń. Sama dostrzegam, że już nie przybywa mi przyjaciół, bo na to nikt nie ma czasu.Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Anabell:) Poczułam się bardziej młoda niż jestem:) Za miesiąc z haczykiem znajdę się dokładnie w połowie trzydziestki i na samą myśl, że to nastąpi jakoś mi tak dziwnie, choć na szczęście poza kilkoma kolejnymi siwymi włosami, nijak inaczej tego po mnie stwierdzić się nie będzie dało:) W sprawie milczenia - są na szczęście i tacy, z którymi uwielbiam milczeć i zazwyczaj milczymy na ten sam temat:DA co do zadawania pytań. Hmmm.... Gdy ktoś unika odpowiedzi na jakieś pytanie , albo się plącze "w zeznaniach", to dla mnie jest jasne, że coś nie pasuje. Wiem, niekiedy pytam za dużo. Ale ostatnio wszelkie pytania zadaję tylko sobie, bo nawet jak je zadam komu trzeba i tak pozostaną bez odpowiedzi.Pozdrawiam już na wpół sennie - tak, jestem tu coraz później, ale tak to bywa, gdy rodzą się zmory końca semestru:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem doskonale o czym piszesz. Bardzo trudno w dzisiejszym czasie o prawdziwych przyjaciół, dla których nie istnieje problem wygospodarowania czasu na spotkanie, choćby "na smutku w telefonie długie pół minuty", jak pisał ks. Twardowski.

    OdpowiedzUsuń
  7. Takie jest życie i teraz takie są czasy że ludzie patrzą tylko na czubek swojego nosa,kontaktują się z innymi tylko gdy czegoś potrzebują i w ogóle na nic nie mają czasu...Coraz trudniej zrozumieć człowieka. Był czas,że mi jako nadwrażliwej duszy bardzo było z tego powodu ciężko...Emocjonowałam się,wkładałam duże nadzieje i wysiłek w każdą nową znajomość. I najczęściej rozczarowywałam się. Z moją psychiką w tym względzie było coraz gorzej, zaczęłam unikać ludzi. Po kilkunastu miesiącach samotnej walki sama ze sobą, już naumiałam się wielu rzeczy o ludziach. Nie pytam. Obserwuję. Podchodzę z dystansem. Nie angażuję się tak szybko jak kiedyś. Obserwuję. Człowieki mnie fascynują jak kiedyś. Ale tylko sobie obserwuję:) Pomogę. Jeśli widzę że ktoś chce więcej dam mu, nie spalając sie w popiołach nowej znajomości jak kiedyś...Daję sobie i drugiej osobie czas. Cały czas pamiętam że jeśli chcemy mieć przyjaciela musimy wziąć go z całym jego bagażem,z wszystkimi "niespodziankami" jakimi nas jeszcze "uraczy" i z całym "dobrodziejstwem inwentarza"!:) Życie jest przez to ciekawsze. Jakby wszyscy sie lubili i sobie przypadali do gustu-było by słodko i nudno:))pozdrówki!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam i mam wrażenie, że to o mnie. Choć ja jeszcze się ciągle uczę tego dystansu i zastanawiam się czy i kiedy się go nauczę. Ale jestem dobrej myśli, dopóki się uczę - jest dobrze. "Kto ma miękkie serce musi mieć twardy tyłek" - tak to było, prawda?:)

    OdpowiedzUsuń