Zima przyszła na całego, czy tylko straszy? Bo wierząc prognozom pogody, to raczej to drugie. Choć poszczypie w nosy i uszy zanim zniknie na kilka kolejnych tygodni. Temperatura ciągle na minusie, drobne białe cosik ciągle prószy i choć puchowej kołderki po sobie nie zostawia, to biało jest dość przyzwoicie. Oczywiście zdążyłam już wykręcić kilka mniej lub bardziej artystycznych piruetów na oblodzonych kostkach chodnikowych, ale traktuję to już powoli jako nieunikniony zimowy obrazek.
Przynamniej nie jest za oknem szaro, buro i nijako. Do tego jakiś jamnik w czerwonym kubraczku drepcze po skwerku przebierając łapkami za swoją panią, a na alejce jakiś człowieczek w pomarańczowym uniformie krąży wokół kontenera z gruzem.
Powoli mnie dopada natchnienie w tematyce prezentowej. Ale jakoś wyjątkowo w tym roku bardzo powoli…
A i u mnie poprószyło coś na podobieństwo śniegu. Wreszcie w tej białej poświacie dzień będzie się wydawał dłuższym niż nim jest w istocie. No cóż, święta za pasem,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU mnie też prószy i nawet sporo oraz lekko mrozi...Z tego co wiem to białych świąt nie będzie a szkoda. Pozdrawiam cieplutko:-)
OdpowiedzUsuńMam to samo,jakoś bardzo trudno mi w tym roku znależć ową świąteczną atmosferę!Brakuje mi śniegu,wprawdzie jest białawo ale do świat pewnie śladu po tym nie będzie.A mnie się tak bardzo marzy "białe Boże Narodzenie" i siarczysty mróz i kwiaty na szybach...Ehhhh...Pomarzyć można...Miłego
OdpowiedzUsuńWitaj Ewciu:)Przede wszystkim dziękuję Ci za to że jesteś,zawsze i systematycznie na moim blogu:)Zima ech zima jeszcze nie zaczęła się na dobre a ja już chcę żeby się skończyła,chcę wskoczyć w sukienkę i klapki i częściej się uśmiechać:)A prezenty hmmm...w tym roku chyba takie trochę u mnie będą z innej bajki bo pomyślałam że zrobię takie nietypowe i trochę do śmiechu łobocymy co z tego wyjdzie...hihihihPozdrówki serdeczne:)
OdpowiedzUsuńA ja chcę na Hawaje. Albo gdziekolwiek, gdzie śnieg nie będzie padał, mróz nie będzie szczypał. Gdzie będzie pięknie, słonecznie, ciepło i zielono. Nie znoszę zim! Brrrr!
OdpowiedzUsuńTrochę zimy nie zaszkodzi, byle nie było tyle śniegu co w zimę stulecia, ani mrozu siarczystego jak w kontynentalnej Rosji. No i żeby Boże Narodzenie było białe.
OdpowiedzUsuńU mnie przedwczorajszej nocy naprószyło, ale bardziej namroziło. Widziałam prognozę pogody na święta, będzie powyżej zera. I z tą optymistyczną wiadomością mówię Ci DOBRANOC.
OdpowiedzUsuńEffciu, ja też jakoś spowolniona z prezentami, chociaz niby juz mam...ale...sprzatać mi się nie chce...zimy mi sie nie chcespać mi się chce:)
OdpowiedzUsuńPrezenty już wymyśliłam - oczywiście moje Rodzeństwo uznało, że skoro mam więcej czasu, to mogę pobiegać po sklepach i coś wypatrzeć. No to wypatrzyłam:)A co do spania, to może przemilczę to zagadnienie, bo spać to ja mogę zawsze i wszędzie:)
OdpowiedzUsuńWidziałam, widziałam... Trochę szkoda, gdyby święta nie były białe. Przynajmniej na te trzy dni. A potem może przyjść już wiosna:)
OdpowiedzUsuńJestem całkowicie niemrozoodporna. Niech trochę pomrozi, posypie, ale rosyjskiej zimie mówię zdecydowane "nie" :) Pamiętam bardzo mroźne zimy, raz nawet szkołę zamknęli:) Ale jakoś nie tęsknię za tamtymi temperaturami...
OdpowiedzUsuńO tak -zgadzam się: słonecznie, ciepło i zielono... Co jakiś czas klikam w folder z wakacyjnymi zdjęciami i choć przez chwilę mi wtedy słonecznie, ciepło i zielono, ech...
OdpowiedzUsuńWitaj:) Cieszę się, że sie odezwałaś. I cieszę się, że wszystko sie układa:)Obawiam się, że na te klapki i letnie sukienki jeszcze trzeba będzie trochę poczekać. Ale najpiękniejsze w tym czekaniu jest to, że się wreszcie doczekamy:)))Ściskam mocno:)
OdpowiedzUsuńNo ja mam cały czas nadzieję, że choć trochę te swieta będą białe... Choć trochę...
OdpowiedzUsuńNo wiesz... Ci od pogody czasem się mylą:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię śnieg. Zwłaszcza, gdy błyszczy wieczorem w blaskach latarni czy księzyca. Gdy skrzypi pod nogami. Gdy przystraja drzewa. Może jednak trochę go do świąt zostanie...
OdpowiedzUsuń