wtorek, 29 grudnia 2009

poświątecznie


Usłyszałam głośne „BUM!” . Pierwsza rzecz, jaka mi przyszła do głowy, to ta, że zapaliła mi się choinka. Wbiegłam do pokoju. Na szczęście nic się nie paliło – wprost przeciwnie, zgasło.
Pięknie – pomyślałam. – Dopiero pierwszy dzień Świąt, a moja Panna Zielona już stroi fochy…
A tyle co włożyłam wtyczki od lampek choinkowych do kontaktów i wyszłam do kuchni. To miał być jej tegoroczny debiut.
Oczywiście korki też wywaliło. Dobrze, że nie poszła cała instalacja elektryczna… Na szczęście skończyło się na jednym spalonym komplecie lampek i jednym spalonym kontakcie (niespodzianka????). Drugi kontakt i drugi komplet lampek działa. 
Nic nie poradzę. Trzeba dokupić lampki. Za smutna ta choinka, za ciemna. A już taka ładna była…
Jak minęły Święta? Bardzo rodzinnie. W Wigilię i pierwsze święto spokojnie i kameralnie. W drugie – wnuki moich Rodziców zamieniły ich mieszkanie w pole bitwy, plac zabaw i skład sprzętu wszelakiego. Choć pierwsze kilkanaście minut ich wizyty przebiegło w ciszy niemal absolutnej, bo zajęte były rozpakowywaniem i oglądaniem prezentów. Jednak gdy czas fascynacji minął – cisza stała się wspomnieniem. W każdym razie – wszyscy z prezentów byli bardzo zadowoleni. Również moje wszystkie prezenty: i te z serii „zabójcze”, i te „super”, i te „niepodziewajki” przyniosły dużo radości i trochę ukradkowych łez. Te ostatnie zwłaszcza. Bo to były kolejne spełnione marzenia i ciche tęsknoty. Choć były tak nierealne, że niemal niemożliwe.
Wiem, że to, jak długo magia Świąt będzie trwać, zależy tylko od nas samych.
A tu na dodatek wielkimi krokami zbliża się koniec roku. Zdecydowanie nie lubię z dnia na dzień być o rok starsza... Ale to dobry czas spojrzeć wstecz. Już powoli przed oczami pojawia mi się tabliczka z napisem „Remanent”…



19 komentarzy:

  1. widocznie lampki koniecznie musiały byc juz nowe:)rodzinnych świat zazdroszczę, ale tylko troche, bo moje tez takie były:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No patrz-moje lampki też nawaliły ale Cris je jakoś naprawił.Cudownie, że święta były udane.A dzieci już tak mają, że rozrabiają i "ryja drą".Taki ich urok.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Ewutku, za trzydzieści kilka lat przestaniesz się bawić w remanenty roczne, bo będziesz je robiła na bieżąco. Już dość dawno do mnie dotarło,że nie ma się z czego cieszyć, że Nowy Rok, bo pod tym kryje się ta mniej radosna strona- przybył nam nowy rok życia. Dotarła do mnie jeszcze jedna prawda- to nie po Nowym Roku należy oczekiwać zmian, ale po nas samych, bo każda zmiana w naszym życiu zależy od tego co my wymyślimy i jak to zrealizujemy.Miłego, ;)P.S.Dobrze,ze tylko korki i kontakt, bo czasem bywa gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  4. i teraz już nie mam wyjścia - trzeba kupić nowe:))

    OdpowiedzUsuń
  5. W zeszłym roku zgasły wszystkie żółte, więc dla równowagi w tym roku zgasły wszystkie solidarnie:) Ale przynajmniej kontakt mogły oszczędzić...

    OdpowiedzUsuń
  6. Robię takie remanenty co jakiś czas. Bo co jakiś czas zdarza się ku temu okazja. A to był rok wielkich zmian i jakoś średnio mam ochotę patrzeć znowu na to co było i czasem zbyt bolało. Z przyjemnością za to wracam do tego co sprawia, że na samą myśl o tym już się uśmiecham:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro się zapaliła to widocznie za silne było napięcie...ale i tak wróży Ci wspaniały rok...bo jak w wigilię taki cały rok. Może ktoś zapali się do Ciebie gorącym uczuciem???.Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. lampki mają to do siebie,że się psują w najmniej odpowiednim momencie.a co to jest remanent?:))))))

    OdpowiedzUsuń
  9. a to jak przez mgłę pamiętam, że pod koniec roku wszystkie prawie sklepy były zamknięte i na drzwiach miały tę tajemniczą tabliczkę powieszoną. Ale co tam w środku robili? nie mam pojęcia:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. No kto wie, kto wie;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Effciu jeszcze w tym Starym Roku. Remanent, jak ja dawno to słowo już nie usłyszałam. A pamiętam dobrze jak mnie ono zawsze wkurzało ,jak poszłam na zakupy a na co drugim sklepie przed świętami wisiała tabliczka z tym diabelskim napisem. Nawet nie zdajemy sobie sprawę jakie teraz piękne czasy mamy. Brakuje tylko tej przysłowiowej fury pieniędzy. Effciu miła, oby ten Nowy Rok nadchodzący ,dla Ciebie i twoich bliskich hojnym we wszystkie dobrodziejstwa sie okazał.Tego z całego serca z najlepszymi pozdrowieniami życzy zawsze życzliwie tu zaglądająca Uleczka

    OdpowiedzUsuń
  12. Wcisnęłam się tu -pardon

    OdpowiedzUsuń
  13. A po co remanencić? Lepiej czekać na niespodzianki Nowego!

    OdpowiedzUsuń
  14. Mojej Mamie do dziś zostało przeświadczenie, że przed końcem roku nie ma co iśc do coniektórych sklepów, bo będą w nich remanenty. Ot, przyzwyczajenie:)Dziękuję Ci bardzo serdecznie za życzenia i Tobie również przesyłam moc serdeczności. Dużo dobra w tym nowym roku Ci życzę:)P.S. A tym "wciskaniem się" nie zawracaj sobie głowy. Też tak czasem mam:)))

    OdpowiedzUsuń
  15. I dokładnie tak zrobię:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak to już jest z tymi chińskimi lampkami. Nie zostawiaj ich samych w pokoju, bo nie wiadomo, jaki numer wywiną. Najważniejsze, że prezenty się podobały i sprawiły radość.Cieplutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Co chwila zaglądam, czy wszystko z choinką w porządku:) Zresztą, wychodząc z mieszkania nigdy ich zaświeconych nie zostawiałam... W każdym razie, tajemnica zgaśnięcia lampek się wyjaśniła - odczepił się jeden z kabelków przy przełączniku tempa migania lampek:)Pozdrawiam noworocznie:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Miło, że święta były udane poza tym alarmem elektrycznym. A Tobie Ewo wszytskie prezenty otrzymane podobały się?

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszystkie! Co do jednego!:)A alarm? Cóż - ważne, że nic poważnego z tego nie wynikło:)

    OdpowiedzUsuń