Wyobraźcie sobie taką scenkę: jest koniec lipca. Poranek już zapowiada kolejny upalny dzień. Koty leniwie się przeciągają szukając cienia. Z filiżanki paruje ciepła kawa. Bułka z dżemem uśmiecha się słodko z talerzyka. Promienie słoneczne wpadają przez otwarte drzwi i muskają odsłonięte plecy. Nogi odziane w krótkie spodenki wystukują klapkiem rytmy płynące cicho z głośnika. I nagle… słyszysz to.
Obie równocześnie podniosłyśmy głowy.
- Ty to słyszysz? – spytała Ewa, omal nie krztusząc się kawą.
- Taaaa… - rozejrzałam się dookoła sprawdzając reakcję innych gości jedzących śniadanie. Byli równie zaskoczeni…
I od tamtej pory – nie ma szans. Za każdym razem, gdy to słyszę, przypomina mi się tamten poranek na Korfu. Ta parująca kawa, bułki z dżemem, my – gotowe do wyjścia na plażę. Nawet w tym roku, leżąc na korfickiej plaży, wspominałyśmy ubiegłoroczne zimowe akcenty w środku lata.
Wracając dziś z angielskiego, wdepnęłyśmy do Wujka Donalda. Małe cappuccino przed powrotem do domu. Nagle zabrzmiały znajome dźwięki.
- Wiesz, jak to słyszę…
- Ja też od razu mam jedno skojarzenie – przerwałam Ewie chowając twarz za kubkiem. Zaczęłyśmy się śmiać. I kto by pomyślał, że zimowa piosenka będzie przywoływać tak słonecznie wspomnienia:)
No, to się pospieszyli... Osobiście niby piesenki nie lubię. A jednak...
OdpowiedzUsuńJakiż Dżordżyk tutaj śliczny jest!Piosenka puszczana kiedyś na okrągło,aż do obrzydzenia ale ma w sobie coś! No i tego śniegu to im straaaaasznie zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńDziwnymi drogami biegną nasze skojarzenia. Ot, Twój post chociażby nawiązuje w ten zimowy poranek do upalnego lata w Grecji.Wiele poprzednich zim było takich, że nawiązywanie do Świąt Bożego Narodzenia poprzez jakiś zimowy akcent muzyczny naqle nie tylko, to była też kwestia wyobraźni, gdyż śniegu jak na lekarstwo. Wciąż mam nadzieję, że w te święta będzie inaczej,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPo nocnych opadach, wszystko opatuliło się białą kołderką. Mam nadzieję, że szybko ten obrazek nie zniknie. Oby więc nasze życzenie białych Świąt się spełniło. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńEwa powiedziała wczoraj dokładnie to samo: jaki on jeszcze ładny:)))A tak, tego śniegu to też im zazdroszczę. Ostatni raz takie ilości białego, mokrego puchu widziałam w Zakopanem, gdy jeszcze byłam na studiach...
OdpowiedzUsuńPewnie się im płyty pomyliły:)Ja z kolei wychodzę z założenia "Póki w radiu nie leci Last Christmas, znaczy, że do świąt jeszcze daleko". No i masz - początek grudnia, a tu Last Christmas...
OdpowiedzUsuńI znowu z Yuo nici:-(.Coś muszę wymyslić...Podaję nowy adres.Pozdrawiam cieplutko:-)-majka
OdpowiedzUsuńWitaj Ewulko! Czasami tak się zdarza. Mnie nie wiem czemu letnią porą przypominają się kolędy. Prawosławne żeby było śmieszniej. Nie pamiętam dokładnie z czego to wynika (z czegoś musi) ale jest to fajne. Może dlatego, ze nie mam jakiejś ulubionej piosenki albo tych ulubionych mam tysiące? Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńA ja lubię tę piosenkę i nie tylko ją, mam cały zestaw takich świąteczno-zimowych melodii, których słucham przez cały grudzień. Choć kiedy mróz i śnieg, dobrze sobie przypomnieć jakieś gorące letnie rytmy i od razu robi się cieplej.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Biegnę:)
OdpowiedzUsuńO, a ja nie znam żadnej prawosławnej kolędy... Ale też czasem mi się zdarza nucić latem "pada śnieg, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań" :)
OdpowiedzUsuńDziwne to wszystko bowiem: latem myślimy o zimie, a zimą tęsknimy za latem:)
OdpowiedzUsuńA ja nie cię więcej mrozu i sniegu w święta,buuu :-)))).Buziaczek:-)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam tą piosenkę i może dla mnie lecieć cały rok:)Bużki słodziuchne:)
OdpowiedzUsuńNo i zapachniało latem...nawet u mnie dziękuję...
OdpowiedzUsuńa sobie nie wyobrażam zakupów bez tej piosenki:)
OdpowiedzUsuńI wiesz jak w końcu będzie? Ci co nie chcą śniegu - będą go mieć, a ci, którzy z wytęsknieniem wypatrują białych Świąt - będą je mieć bez śniegu:)
OdpowiedzUsuńHihi:) Ja jednak wolę ją słyszeć w grudniu:)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że udało mi się przemycić trochę lata do Krainy Deszczowców:)
OdpowiedzUsuńczyli, proszę, jedna piosenka a tyle zastosowań hihi:))
OdpowiedzUsuńWitaj. Wątpię żeby był halny...prędzej w górach ale nie u Ciebie. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńJa to rzut beretem od gór. Moze i tak mocno nie zawieje, ale odczujemy wszyscy. Ale halny to zmiana pogody, niestety... Mam nadzieję, że go nie będzie:)
OdpowiedzUsuń