niedziela, 6 grudnia 2009

Tak się bawią Czarownice:)


Kolejny szabat Czarownic odszedł do historii. Przyleciały niemal jedna za drugą czyniąc ogromny rejwach na korytarzu. Zaparkowały miotły w pachnącym ciągle świeżością przedpokoju, opalcowały szafę i lustra, obmacały ściany, po czym rozbiły obozowisko w pokoju rozsiadając się na fotelach i kanapie. Śmichom, chichom i paplaniu końca nie było. Wymieniły się najnowszymi ploteczkami ze świata i okolicy, ponarzekały i pomarudziły, jak zazwyczaj przy takich okazjach im się zdarza, z nutką nostalgii powspominały „jak to drzewiej bywało”, rozwinęły wodze fantazji względem tej mniej lub bardziej odległej przyszłości, a wszystko przy dźwiękach zdradzających, że stół, wokół którego się rozsiadły – pusty nie był wcale a wcale. 
A gdy ciemność już słuszna nastała i pora raczej godzinę duchów przypominająca niż czas czarownic, weszły z powrotem w ziemską powłokę żon i matek. Złapały miotły pod pachę i odleciały każda w swoją stronę, eskortowane przez zawezwanych wcześniej dragonów, gdyż rumieńce na twarzach co poniektórych aż nazbyt wyraźnie wskazywały, że jeden z napoi spożywanych na zlocie zwykłym nie był. Choć jego smak przypominał uporczywie jednej z nich całkiem nieodległą przeszłość.




18 komentarzy:

  1. Ciekawam co też takiego piją czarownice?Bo chyba nie zwykłe drinki? Że o poczciwej "siwusze" nie wspomnę?Chociaż taka "krwawa Mery" nazwą pasuje...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czarownice pozdrowić i życzyć udanych nastepnych zlotów:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro był remont, to muszą być oględziny. Czy się podobało odnowione mieszkanie?Pozdrawiam przedświątecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie się szykuje sabacik 17-tego... Nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czarownice???.Chyba miałaś na myśli swoje przyjaciółki,prawda?,bo ja w Nie nie wierzę,tzn.w czarownice:-)))).Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Drinków to my jakoś mało, żeby nie powiedzieć wcale - dobrało się towarzystwo:) Ale jedna z koleżanek przyniosła wino o wybornym smaku. Mniam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. W imieniu Czarownic - dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, bardzo się podobało:) Zwłaszcza, że wszystkie pamiętają stan sprzed remontu. A różnica jest naprawdę kolosalna:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zatem udanego zlotu:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyjaciółki to może za dużo powiedziane, ale dobre koleżanki - o, może tak brzmi lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
  11. ~smoothoperator7 grudnia 2009 14:00

    A mnie to, co napisałaś, Ewo, kojarzy się z jakowymś panieńskim wieczorem, jak i też odnoszę ten tekst do swojego ostatniego komentarza pod Twoim tekstem "Sen to był, czy jawa?"Wietrzę tu podstęp Twój niesłychany. Czyliż ów sabat czarownic, niby z powodu wykończenia remontu zwołany, nie był aby pretekstem do przedyskutowania planów na temat usidlenia jakiegoś jegomościa???A owe czarownice, czyż nie posłużyły do wzmocnienia magicznej siły, o której zechciałaś była napisać, że kiedyś ci jej brakło.Dalibóg oczekuję dalszego ciągu i wniosków jakowyś,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć Efciu, już jestem, dzięki że byłaś ze mną tej trudnej jesieni.A zlot czarownic to fantastyczna rzecz, ja też mam takie babskie kółko zbierające się co jakiś czas i dzięki tym spotkaniom nie dajemy się zwariować.

    OdpowiedzUsuń
  13. aaaa no to pięknie,pięknie:))sabaty fajne są!!!pozdrów czarownice:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam serdecznie i mocno ściskam!:)) Cieszę sie, że znowu jesteś:))Tak, tak, ten zlot to głównie dla nich był - żeby nie zwariowały na amen i miały okazję sie nieco odstresować. Ja, póki co, nie mam się od czego odstresowywać. Raczej walczę z nadchodzącą nudą... Mam kolejny stos książek do przeczytania i kilka planów na najbliższą przyszłość. Mam nadzieję, że wypalą:) Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Smooth... I co ja biedna mam teraz napisać?... Moc moja magiczna na tym polu nie działa nijak i można nawet pokusić się o stwierdzenie, że bezradna jestem tu okrutnie... Tak to bowiem bywa (a w moim przypadku szczególnie), że czasem interesują się nami niekoniecznie ci, którymi i my jesteśmy zainteresowani, a my zaś wzdychamy do tych, którzy niekoniecznie są nam pisani...Obiecuję jednak, że jakby się szykował jakiś panieński wieczór - i to na dodatek mój, to dam znać:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj Ewulko! Wynika z tego, że odświeżone i wyremontowane mieszkanko po opalcowaniu i opiciu przestało już być "glanc nowe". :-) Następnym razem zapewne nie będzie już takich ochów i achów. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Odciski palców pościerane, więc może faktycznie już nie "glanc nowe", ale "na glanc zaś wypucowane" :)

    OdpowiedzUsuń