czwartek, 18 lutego 2010

motyle


Zaczęło się od nieśmiertelnego i wyświechtanego, jak moje dżinsy:
- Ale ja nie umiem. – To Młoda.
Za chwilę padło:
- A wiesz, ale ja umiem robić super odrzutowce z papieru. – To Młody.
Ale ciocia, czyli ja, nieugięta była.
- Ja też nie umiem, ale razem się jakoś nauczymy – udawałam, że nie słyszę przepisu na super szybki, bezzałogowy samolot z papieru.
- No dobra załogo, potrzebujemy tak:… - i zaczęłam wyliczać czego nam potrzeba do wykonania zadania, a ekipa – o dziwo, głośno się zastanawiała, gdzie Babcia trzyma wymieniane rzeczy. Za chwilę na stoliku leżały nożyczki, igła, nici, taśma klejąca (Dziadek gdzieś skutecznie schował klej…), blok rysunkowy i Babcin papier do pakowania prezentów… I talerz, bo trzeba było kółko narysować:)
- A czego tak właściwie ciocia uczy w szkole? – spytała Młoda, patrząc jak odrysowuję talerz na papierze.
- Historii – spojrzałam na nią badawczo.
- I umiesz robić motyle z papieru?? – zrobiła ogromne ze zdziwienia oczy.
- Widzisz, czasem się rano budzę i tak sobie myślę „Co by tu dziś zrobić?”. I dziś mi się zachciało robić papierowe motyle.
- No i my też zrobimy swoje – odpowiedzieli niemal równo.
- Oczywiście, każdy będzie miał swojego. 
Produkcja ruszyła pełną parą. Bez szturchania się łokciami i wojennych okrzyków „Nie rozpychaj się na moją połowę!” oczywiście się nie obyło, ale składanie papieru w harmonijkę pochłonęło ich bez reszty. Potem wspólne formowanie skrzydeł, malowanie tułowia, główki i czułków, przyklejanie skrzydeł i gotowe:

artystyczny motyl Młodej:
                                      

dzieło Młodego:
                                      

i koślawe wypociny cioci:
                                      




 


16 komentarzy:

  1. motyl cioci najzgrabniejszy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cioci to taki osowaty, ostry odwłok ma więc może ukłuć :))) a u dzieci najbardziej zawsze podobają mi się twarze :))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie mież taką ciocię. Pozdrawiam serdecznie Uleczka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciociu Ewutku, masz talent. No i jaki uśmiechnięty ten motylek Ci wyszedł.No i motyle młodych też udane.Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. na kolanie rysowany i koślawy jakiś taki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak już to "coś" narysowałam, to się zaczęłam zastanawiać, jak wygląda motyli odwłok:)))) Bo właśnie "koniec" tego motyla mi podejrzanie wyglądał:))) No ale - jak zabawa, to zabawa:))))

    OdpowiedzUsuń
  7. żeby jeszcze tak cioci się częściej chciało;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Skoro te dwa małe rozrabiaki namalowały uśmiechnięte motyle, to mi już nic innego nie zostało, jak "uśmiechnąć" mojego:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciotka na medal zasługująca...

    OdpowiedzUsuń
  10. gdyby mi pozwolil wygrać w chińczyka - byłaby to najlepsza nagroda:))))

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja pisałem prace magisterską z motyli :) wdzięczne obiekty badań, ale strasznie płoche, zwłaszcza boją się obiektywu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Próbowałam kiedyś jednego sfotografować, piękny był... No ale "był", bo się sfotografować nie chciał i jedynie rozmazany ślad po nim został na zdjęciu:) Cóż - widać wprawy mam za mało:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cichutko spytam, po co te motyle, czyżby jakiś niewykorzystany gwóźdź Ci został w ścianie?Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wszystkie motyle CUDNE!! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie, nie:) Żadnych nowych gwoździ w ścianach:)) Dzieciaki do domu zabrały swoje arcydzieła, żeby się rodzicom swoim pochwalić:) A po co one? Cóż - trzeba im jakoś zająć czas:))

    OdpowiedzUsuń