poniedziałek, 22 lutego 2010

plan na dziś


Padłam. Ale przedtem dzielnie pomyłam stosy naczyń i ogarnęłam jako tako hektary moich włości. Rano dokończę. Teraz marzę tylko o łóżku.
Obiad? Hmmm... Mama stwierdziła, że był dobry, i co więcej – pozmywała po obiedzie, o. Czyli chyba egzamin zdałam. W każdym razie wszyscy byli tak objedzeni, że nagle zrobiło się sennie i leniwie. Szwagrowski nie wiadomo kiedy zasnął na fotelu, a i Tata też miał problemy z utrzymaniem głowy w pionie. Na szczęście nie trwało to długo, bo gdy dotarła reszta Familii, zrobiło się tłoczno, głośno i wesoło.
Niestety nie obyło się bez ofiar. W tym jednej śmiertelnej. I nawet krew się polała.
Ofiarą zamachu padł mój ulubiony wazon. Po Babci… Sprawcy nie wykryto. Młody zwalał winę na Młodą, Ona na Niego, a Wiewióra włączyła wyjca w drugim końcu mieszkania, solidaryzując się z oskarżanymi o zbrodnię kuzynami. Zatem, gdyby komuś przyszło do głowy kupić mi wielką czerwoną różę, to proszę od razu z wazonem, bo już nie mam do czego takich wielkich róż włożyć:(
Krew się polała moja. Przy zbieraniu szczątków wazonu. Nie byłabym sobą, gdybym się nie przecięła. Zaplastrowana, ale rokowania dobre. Przeżyję. 
No i oczywiście Bubuś… On zawsze pada ofiarą przemocy domowej w wykonaniu Młodego Pokolenia. Muszę mu w najbliższym czasie przeprowadzić operację na otwartej trąbie… Czyli rozpruć ją i napchać czegoś do środka, bo niezbyt dostojnie wygląda z takim zwisającym nosem. 
To tak pokrótce. Aha. Nie eksperymentowałam z obiadem, bo faktycznie mogłam przekombinować. Zrobiłam devolaye. Nawet się nie „rozjechały”.  
A dziś? Dziś dzień, który postanowiłam przetrwać z podniesionym czołem. 
Do południa czarujemy w domowym przedszkolu cudeńka z orgiami (rany, kiedy ja to ostatni raz robiłam…). A całe popołudnie i wieczór mi już zorganizowała Ewa. Dostałam dwie propozycje do wyboru: „Jedziemy do kina, na „Autora widmo” , czy… do greckiej tawerny?”. Nosz… Ale sobie wymyśliła:)
Przewróciłam kilka razy oczami, rzuciłam kilkoma uśmiechami w stylu „Aleś mi zamotała”, postukałam palcami w blat mojego kuchennego stołu i już wiedziałam. 
Uśmiechacie się. Wy też już wiecie? 
Na pewno?:)
Zatem, dziś wyłączam telefon i… Nie, nie chcę usiąść przy stoliku z obrusem w biało – niebieską kratkę. Wcisnę okulary na nos i obejrzę film Polańskiego. Zdziwieni? Czyli nie jestem aż tak przewidywalna:)
Moje myśli i bez tej kratki na obrusie krążą daleko stąd, wyczekując wakacji, więc po co się jakieś dodatkowe bodźce? Dziś chcę się uśmiechać. Taki mam plan. Dzień z uśmiechem na ustach. Może się uda:)

 prezent 




14 komentarzy:

  1. będzie film i kolacja w tawernie?:)tak byłoby najlepiej:)tak byłoby słusznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~postautoportret22 lutego 2010 08:40

    No to nie pozostaje mi nic innego jak życzyć miłego oglądania, choć ostatnio Polański znajduję się na pierwszych stronach gazet i to wcale nie z powodu sewgo geniuszu reżyserskiego he he he.

    OdpowiedzUsuń
  3. a właśnie, że za sprawą geniuszu! w ostatnim tygodniu az do znudzenia Wyborcza poddaje nam geniusz Polańskiego na talerzu, ale ten film jest na prawdę dobry, i mozna go oglądac w telewizorze:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też o tym myślałam, ale nie mogę być aż tak zachłanna:) Może Jej urodziny spędzimy w tawernie. Mnie kino wystarczy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, taka darmowa reklama. Ale film podobno dobry, a że rzadko ostatnio chodzę do kina, bo tak naprawdę nie ma na co, więc cieszę się, że weszło coś, co zbiera pochlebne recenzje. Obejrzę, podumam i sama jestem ciekawa swoich wrażeń.Tobie też miłego dnia życzę:) Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  6. no to teraz mnie zaciekawiłaś na całego z tym telewizorem... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bilans proszonego obiadu w sumie pozytywny. A straty być muszą, by na zero wyszło... I podziwiam za ,,dewolaje'', sama w życiu nie spróbowałam!

    OdpowiedzUsuń
  8. no to miłego oglądania i zdaj relację:)))))

    OdpowiedzUsuń
  9. No ja właśnie zrobiłam je pierwszy raz:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniale, że obiad wyszedł. Szkoda tylko wazonu, zwłaszcza, ze po babci. Ale za wspaniałą rodzinną niedzielę należy Ci się nagroda.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ważne, że to co robisz sprawia Ci przyjemność, skoro zamarzyłaś o kinie to nie ma sprawy, a Greckie sprawy są w głowie więc nigdy nie uciekną :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Pochwały i zadowolenie mojej Mamy były najlepszą nagrodą. Była najbardziej wymagającym gościem tego dnia

    OdpowiedzUsuń
  13. I nie żałuję wyboru. Film był bardzo dobry.

    OdpowiedzUsuń