czwartek, 11 lutego 2010

Podaj hasło


Hasła i odzewy nieodparcie kojarzą się nam z dziecięcymi zabawami, podczas których jedynie wtajemniczeni mogli wejść do naszej sekretnej piwnicy, czy odebrać liścik zostawiony w sklepie podczas zabawy w podchody.
Oglądając filmy o tematyce wojennej, którego bohaterowie są mocno zakonspirowanymi działaczami podziemia, również co krok napotykamy na dziwne wymiany zdań. No tak. Hasło – odzew. Wszystko musi się zgadzać, bo inaczej kocioł.
Gdybym posłużyła się hasłem „W Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle”, chyba nikt nie miałby problemu z odzewem „Zuzanna lubi je tylko jesienią”. Całkiem niedawno zresztą wspominał o nim Smooth na swoim blogu, choć w całkiem innym kontekście. I właściwie gdyby nie On, nawet bym nie wiedziała, że J-23 znów nadaje w telewizorni:) 
A gdybym zacytowała taki krótki, z pozoru bez sensu dialog:
„- Ja Oka, ja Oka, jak mnie słyszysz? Odbiór.
- Ja Grab, ja Grab, słyszę cię dobrze.”,
to pewnie w konkursie „Z jakiego filmu pochodzi cytat?” – byłyby same równoległe pierwsze miejsca. (Oczywiście zacytowane to zostało z zawodnej pamięci, zatem i cytat pewnie nie do końca wierny oryginałowi. Za co fanów powyższego serialu przepraszam.) 

Czy w codziennym życiu, dalekim od dziecięcych zabaw i konspiracyjnych spotkań, posługujemy się tego typu zestawieniem? „Oczywiście, że tak!” – krzykną niemal wszyscy, zgodnie wskazując na hasła, jakimi posługujemy się podczas pracy na komputerze. No bo poczta, blog, jakiś portal, a może nawet i komputer na dzień dobry wita nas komunikatem „Podaj hasło”. 
A poza tym?
Poza tym też wymyślamy sobie hasła i oczekujemy prawidłowego odzewu, aby „nawiązać kontakt”. Oczywiście hasło często jest to samo dla wszystkich, ale po odzewie wiemy z kim mamy do czynienia.
Skąd te moje dzisiejsze zapędy w kierunku „hasło – odzew” ?
Wszystko przez mój domofon.
Taki zwykły. Bez kamery. Więc nie widzę, kto u stóp wieży stoi i przebiera nogami na mrozie. Jest tylko fonia. 
Na dźwięk domofonu, do słuchawki pada hasło „Tak?” – bo takie sobie wymyśliłam. Czasem je zmieniam na „Kto tam?” lub „Słucham?” (w końcu słucham, jakby na to nie patrzeć; do słuchawki mówię przecież). I pada odzew:
- No cześć, to ja.
Albo:
- No.
Albo:
- Ja.
A czasem pada samo:
- Cześć.
I w głowie zaczyna się wielkie przetwarzanie danych, które to „Ja” lub „No” stoi i gada do mnie przez kable. Próbki głosu zakodowane w pamięci w ułamku sekundy zostają zestawione z tymi ze słuchawki i już wiem kto się wdrapał na Wichrowe Wzgórze.
Sporadycznie się zdarza, że ktoś podczas meldowania się do domofonu, przedstawia się zgodnie z danymi zapisanymi w dowodzie. Komunikat jasny – nie zna hasła, więc na odzew nie mam co liczyć. Gdy jednak pada znajomy odzew, ale nie ma on potwierdzenia „w dźwiękowej bazie danych”, zdarza się, że trzeba dopytać kto zacz i w jakim celu ewentualnie.
Rzeczywistość hasłowo – odzewowa może jednak czasem być powodem konsternacji stojących na uboczu obserwatorów. Bo kto normalny rozmawia w sposób taki mniej więcej:
- Tak?
- No.
Koniec rozmowy. „No” zidentyfikowany. Most zwodzony uruchomiony. Można wdrapywać się dalej.
A co sądzić o rozmówcach, jeżeli blokada mostu zostaje zwolniona po rozmowie typu:
- Tak?
- Renifer.
Na usprawiedliwienie powiem tylko, że Mikołaj wyprzedził go o jakieś trzy godziny. Ale za to przyniósł dobre pączki. Mniam:)
Renifer też przyniósł. Zjedli z Mikołajem. Mnie chwilowo pozostała bierna asysta, bo oczy się nie dogadały z żołądkiem. Ale nic straconego. Ten, co się tak do mnie uśmiechał pół dnia z talerzyka, dokończył żywota chwilę temu. Mniam:)



30 komentarzy:

  1. Hasła nas otaczają wszędzie i jest ich coraz więcej więc czasami warto faktycznie o tych kasztanach i Zuzannie, która je lubi, przypomnieć sobie, żeby wspomnienia o łatwych hasłach nie zginęły :) teraz to kombinacje literek i cyfr i weź człowieku tu się nie pogub :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Koleżanka wychodziła do pracy, a kwadrans później przybywała jej mama na szychtę do dzieci. Dzieci miały przykazane nie otwierać obcym. Co tydzień wymyślano więc dla babci hasło, którym miała odpowiadać na pytanie : kto tam? Traf chciał, że pewnego dnia babcia hasła zapomniała. I choć zaklinała się na wszystkie świętości, posłuszne dziecka babuni nie wpuściły! Czasy były przedkomórkowe. Babcia doczłapała do dość odległej budki, zadzwoniła do córki, córka hasło przypomniała i nastąpił happy end!

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło mi, Mikołajowi również smakowały pączki, te od renifera i te moje :DRenifer zadał mi dzisiaj pytanie- czy Ty wszystkim nadajesz przydomki?Nieświadomie, ale zazwyczaj tak ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. ~smoothoperator12 lutego 2010 00:39

    - Najczystsza zieleń jest na blogu "Effki" .....- Smoothoperator lubi ją o każdej porze roku ...- Szczególnie zimą ....- W porządku ....Oj tak, nasze życie składa sie z wielu haseł, kodów rozpoznawalnych przez nas samych i tych, z którymi czujemy sie bliżej związani. I to nie tylko ten kwiatek donicznkowy wystawiony na parapet przy otwartym oknie, ale i gesty, mimika twarzy, tembr głosu, no i dziesiątki innych szczgółów.Zresztą, co ja tu będę się rozwodził, Każda kobieta zna te detale,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Effko, a do haseł dochodzą jeszcze różne kody, i to wszystko trzeba spamiętać. A potem czasem nie można się dostać do jakiegoś miejsca w sieci, bo dawno nie używając, zapomniało się kod.

    OdpowiedzUsuń
  6. Poobno są już komputery otwierające swe zasoby jedynie przed właścicielami odpowiednich linii papilarnych. I to nie w wojskowych laboratoriach, tylko w domowych pielszach. Moze moje "podobno" jest spóźnione, bo z technologią nigdy na bieżąco nie byłam:) Ale chyba wolałabym przytknąć palec do odpowiedniej płytki niż spamiętywać wszystkie hasła i hasełka. Choć ja leniewa istota jestem i... wszędzie mam te same hasła, żeby mi się nie pozajączkowało w razie czego:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej:) Ale dzieci jakie dobrze wychowane - "nie wpuszczać nikogo" znaczyło dokładnie "nie wpuszczać nikogo". Nawet, gdy za drzwiami stoi najprawdziwsza babcia:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś na to nie zwróciłam uwagi, ale nie spodziewałam się usłyszeć w domofonie "Renifer" :)O swój przydomek nie pytam:) Bo niewatpliwie bardzo warzywny jest:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. I nikomu odwiedzającemu mój blog nie przyszłoby nigdy do głowy, że tak właściwie to ja nie lubię zielonego koloru:) Ale nie wyobrażam sobie teraz tego bloga w innych barwach niż właśnie takich. A przejrzałam chyba wszystkie dostępne szablony i ten najbardziej mi się spodobał:) Po małych udoskonaleniach oczywiście, hihi:)))I tak się właśnie zastanawiam, czy można to podciągnąć pod wysyłanie fałszywych sygnałów, czy też może zaliczyć na konto niezdecydowanej i skomplikowanej kobiecej natury.. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj tak. Doliczmy jeszcze PIN-y do telefonu, kart bankomatowych, domofonu itd i wyjdzie nam nieźle pokręcony świat cyferek i literek...Cieszę się, że zajrzałaś:)

    OdpowiedzUsuń
  11. ~smoothoperator12 lutego 2010 14:19

    Ależ Ewo, jest to dla mnie dowód na to, że posiadasz niezwykły dla agentów służb wywiadowczych dar kamuflażu. Nie powiem, w Twojej sytuacji, że tak powiem, damsko-męskiej, jak najbardziej do wykorzystania,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. w urządzeniach zwanych dalej domofonami najczęściej słyszymy otwórz,no ,ja itp,ale jak Cię Ewciu czytałam przypomniał mi się brat mojej koleżanki zawsze podnosząc słuchawkę fenomenu zwanego dalej domofonem pytał "Czego"...Pozdrawiam radośnie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. nie lubię haseł,bo mam sklerozę:)))a domofonu na szczęście nie zaposiadam,pies skutecznie daje znać,że ktoś podchodzi pod furtkę,krótki look i już wiem:)pączki są pyszne.o!

    OdpowiedzUsuń
  14. my często mówimy do domofonów"jaja wiejskie""baba ze wsi" :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Tylko o takich sprawach to Ciiii bo niech ktoś się zapozna z jednym to ma wstęp wszędzie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Gdybym rozpoznała głos wymawiającego, to nawet na "jaja wiejskie" bym wpuściła:))

    OdpowiedzUsuń
  17. no tak - krótki look i już wiesz: otworzyć, czy nie otworzyć:) u mnie po zawodach jak już podniosę słuchawkę domofonu...

    OdpowiedzUsuń
  18. Raz mi się zdarzyło usłyszeć "Czego" i przyznam, że nie wiedziałam, czy uciekać, czy się grzecznie przedstawić i wyłuszczyć po co przyszłam:) A pan okazał się całkiem sympatyczny, tylko "gadać ze scianą nie lub" - jak się wytłumaczył:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Tylko w pokera bym nie mogła grać (nawet nie umiem), bo na twarzy mam zawsze najszczerszą prawdę wymalowaną... Czyli do służb wywiadowczych też by mnie raczej nie przyjęli, ech...

    OdpowiedzUsuń
  20. Ależ oczywiście, że ciiiiii.... Wiemy o tym tylko Ty i ja ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Hasło w domofonie świetna mysl.Może je zastosuję jak go założę?...Ale wnerwiają mnie kiedy trzeba je wpisywać tutaj,wrrr...Buziaczki i miłego weekendu:-).

    OdpowiedzUsuń
  22. ale u mnie już nie trzeba wpisywać hasła:)

    OdpowiedzUsuń
  23. ~postautoportret13 lutego 2010 13:05

    To ja już teraz nie wiem czy chodziło o hasło czy o pączki??? hi hi hi...3maj się ciepło i smacznego....

    OdpowiedzUsuń
  24. Zaglądam, zaglądam, tylko nie zawsze mam coś do dodania.

    OdpowiedzUsuń
  25. Rzadko zdarzało się, że zostawiałam nieletniego syna samego w domu, więc mieliśmy na wszelki wypadek umówione hasło, które ja teraz stosuję do zalogowania się na poczcie i na NK.Nie lubię odbierać telefonu od osoby, która radośnie wita mnie "Cześć, Aniu", a się nie przedstawia, zaś na ekraniku wyświetla mi się napis "prywatny" lub dziesięć cyferek, które nic mi nie mówią. Mam zwyczaj zawsze się każdemu przedstawiać czy to przez telefon, czy przez domofon, bo nikt nie jest duchem świętym i nie musi rozpoznawać mojego głosu.Życzę miłej soboty podczas oglądania skoków narciarskich w Vancouver, chyba że nie jesteś kibicem.

    OdpowiedzUsuń
  26. Hasła, odzewy, kody, piny, to zmora współczesnego człowieka. Wolałabym ten sposób z liniami papilarnymi, uprościłby mi korzystanie poczty, konta bankowego, komórki, a gdyby jeszcze domofon i telefon przetwarzał te linie informując kto po tamtej stronie, byłabym w siódmym niebie.

    OdpowiedzUsuń
  27. To tak jak ja:) Czytam, bo poruszasz ciekawe tematy, ale rzadko zostawiam ślad. Za to podziwiam za walkę z trollami - ja bym dawno się poddała. Masz charakter, nie ma co:)Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Hmmm... Jak się przyznam, że o pączki to wyjdę na łasucha?:)ściskam mocno:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Oczywiście, że oglądałam skoki:) Jakżebym mogła nie dmuchać w telewizor, żeby pomóc w tym olimpijskim srebrze:)Wiesz, ja przede wszystkim nie lubię odbierac telefonów, gdy wyswietla mi sie numer prywatny. Zaraz mi się kojarzy on z jakimiś firmami, ktore przez telefon probują sprzedać swoje produkty mącąc ludziom w głowach. Oczywiście, że gdy dzwonię do kogoś, kogo nie znam - przedstawiam się. Do znajomych jednak mówię po prostu "Cześć, tu Ewa". A czasem nawet tego nie muszę robić, gdyż rozpoczynając rozmowę już mi dają znać iż wiedzą, że to ja.Pozdrawiam Cię serdecznie i również Ci życzę sportowego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nolu, ja mam taką cichą nadzieję, że i te nasze marzenia wkrótce staną się rzeczywistością, taką jak ta, że w ogóle można rozmawiać ze sobą za pośrednictwem internetu, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu było pobożnym życzeniem co bardziej wtajemniczonych informatyków:)Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń