niedziela, 19 października 2008

Brak tytułu

Oj tak, zgadzam się z ciocią Anny w zupełności. Mój znajomy kiedyś powiedział, że nauczyciel to trochę jak aktor, ale nie do końca. Musi być autentyczny w tym co robi. Gdy uczniowie wyczują, że nie dotrzymuje słowa, gdy zobaczą, że zmienia reguły, które sam ustanowił - stracą do niego jakikolwiek szacunek, jest u nich - jak to mówią - przegrany. Ale czasem musi też założyć maskę. Przecież nie muszę się obnosić z moim złym nastrojem czy samopoczuciem. Uczniowie nie są winni temu, ze ktoś przed momentem mnie zdenerwował. Miałam dobrych "nauczycieli zawodu", niekoniecznie nauczycieli z zawodu. Nauczono mnie jednego: mam być profesjonalistką w każdym momencie. Swoje troski i niepokoje dnia codziennego zostawić na korytarzu, emocje po kłotni z koleżanką, czy po reprymendzie dyrektora, schować do kieszeni- teraz jest lekcja, teraz ktoś inny jest ważny. I staram się do tego stosować. Czasem uczniowie sami, patrząc na mój wyraz twarzy, mówią "Ooooo, dziś to pani jest wkurzona.." A ja, nawet jak nie zwrócą na to uwagi, gdy emocje są zbyt duże, mówię w takich chwilach wprost "Słuchajcie, dziś nie pytam, ktoś mnie zdenerwował. Nie chcę, żeby się to odbiło na czyjejś ocenie i nie chcę potem słyszeć, że się na kimś wyżywam".
Ale każde emocje muszą znaleźć gdzieś ujście. Więc cieszę się, że jednak się zdecydowałam na to pisanie. Czytam uważnie wszystkie komentarze i cieszę się, że one są. Sa dla mnie bardzo cenne.
Pozdrawiam wszystkich:)

2 komentarze:

  1. magdamajkowska7@poczta.onet.pl19 października 2008 19:47

    Szczerość wobec uczniów jest jak najbardziej wskazana.Oni potrafia docenić.Pozdrawiam-M.

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, nawet bardzo. Czasem potrafią zaskoczyć swoimi reakcjami. Pozdrawiam i trzymam kciuki:*

    OdpowiedzUsuń