sobota, 8 listopada 2008

pantha rei...


Cmentarz opustoszał i zgasnął. Wszyscy odeszli do swych spraw. Jedni wrócą tu pewnie jutro, inni za rok. Wszystko się kiedyś kończy. Taki los...
Mama mi dziś powiedziała, że ma guza. Operacja nieunikniona. Chyba już w grudniu, bo ma być jak najszybciej - lekarz tak powiedział. Mówiła spokojnie, ale czułam strach w jej głosie. Wycinek trafi do Gliwic i potem czekanie... Już raz czekaliśmy. Wtedy było w porządku. Jak będzie teraz?... Oby tak samo...
Teraz rozumiem jej nagłą zmianę w zachowaniu. Taty też. Ale nie wiedziałam co ją tak złagodziło, nastroiło do rozmów. Myślałam, że to klimat zbliżających się Wszystkich Świętych. Ale ona już wiedziała i odwiedzała z tatą lekarza za lekarzem... O tym też nie wiedziałam... Żadne z nas nie wiedziało. Nie wiem nawet, czy by mi dziś powiedziała, czy czekałaby na wtorek, na przyjazd reszty rodziny. To ja zaczęłam temat... Od kilku dni drętwieje mi, jak kiedyś, noga, a od wczoraj czuję też mrowienie w rękach. Znowu ucisk na nerw... Tylko, że ręce do tej pory nie drętwiały... W poniedziałek idę do lekarza. Mama ma kolejne badania w następną środę.
Boję się. Normalnie po ludzku się boję co będzie:(

6 komentarzy:

  1. Nie umiem pocieszac, zreszta to niewiele pomoze.Nie dziwie sie, ze sie boisz, ale moze zaczekaj z tym strachem az postawia diagnoze.I nie poprzestan na jednym diagnoscie, dzis tak malo jest dobrych diagnostow. Z Twego wpisu wynika, ze Twoja dolegliwosc juz jest Ci w jakis sposob znana, ale czasem nawet znane dotychczas objawy moga miec innne zrodlo niz przedtem.Moze pomoze Ci troche jakas rehabilitacja? Wszyscy prowadzimy niezdrowy tryb zycia i wiekszosc dolegliwosci bierze sie z braku odpowiedniego ruchu, naszemu kregoslupowi brak "wzmocnienia" w postaci gorsetu miesniowego i stad roznego rodzaju zwyrodnienia a w ich wynki uciski na nerwy.Masz teraz dodatkowe zmartwienie z powodu mamy. to wszystko smutne i trudne, rozumiem Cie doskonalei przykro mi z tego powodu.Zycze Tobie i Twej mamie poprawy, Anna

    OdpowiedzUsuń
  2. Strach towarzyszy nam przez całe życie. To jakaś nieodłączna cząstka naszego losu. O siebie jakoś mniej się boję - chodzę normalnie, jakby na złość lekarzowi, który powiedział 1,5 roku temu, że chodzić normalnie już nigdy nie będę:) A tu taka niespodzianka:)) Tylko, że niepokoją mnie znów te same objawy. No i do tego te ręce... Bardziej się martwię o mamę. Wiem, że do otrzymania wyników badań wszystko będzie wielką niewiadomą. Założyłam, że wszystko będzie ok i tego się trzymam. Ale nutka strachu zawsze towarzyszy niepewności. Dziękuję za ciepłe słowa i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem Matiku. I dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Effciu, każdy by się bał, ja też się kiedyś bałam, ale wszystko dobrze się skończyło. Życzę, aby u Ciebie też tak było.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero dzisiaj tutaj zajrzałem... Nie jestem dobry w pocieszaniu, więc postaram się streszczać. Pamiętam jak mi pisałaś, że nie jestem sam. Ty też nie jesteś sama. Oczekiwanie na wiadomość, która może zranić jest zawsze trudne, ale Twoja Mama ma Ciebie i wsparcie całej rodziny, a to bardzo wiele. Jesteście sobie potrzebni i potraficie to sobie okazywać, a to też nie łatwe. Strach jaki odczuwasz jest naturalny i zrozumiały. Pamiętam jak czekaliśmy z moją mamą na wyniki biopsji ojca. Strach pojawiał się późnym wieczorem przed snem, gdy zostawała za nami codzienna gonitwa za niczym. Teraz patrzę na to z dystansem. Jestem fatalistą, wierzę, że będzie co ma być, co nam Fortuna szczęsna lub Los kapryśny zdarzą. Nauczyłem się jednak, że obok fatum jest jeszcze Nadzieja, chociaż czasem przyczajona, nieśmiała, to ma jednak wielką siłę. Więc miej nadzieję, że będzie wszystko w porządku, że ten alarm jest jednak fałszywy, że Twoja Mama będzie zdrowa. Życzę Ci Ewo wielkiej odwagi, by unieść swój lęk i wielkiej siły, by móc wspierać Twoją Mamę. Ściskam Cię bardzo, bardzo mocno...Bogdan.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za ciepłe słowa:) Tak, jak już pisałam - strach jest czymś ludzkim, ale mamy siebie nawzajem i dzięki temu udało się nam przetrwać niejedną burze. Cieszę się, że potrafimy stanąć za sobą murem i pomóc sobie wtedy, gdy tego wymaga sytuacja. Mimo wszystko, wierzę też, że faktycznie będzie to fałszywy alarm.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń