środa, 5 sierpnia 2009

Część 5. Belfer na wakacjach, czyli czego oczy nie widzą...


To miało być wrzucone wczoraj, bo już się uporałam z moimi plażowymi bazgrołami, ale plany swoją drogą, a życie swoją. Dostałam wczoraj upragnione zdjęcia i musiałam się napatrzeć oczywiście (pewnie jeszcze dzisiaj trochę ich dorzucę do galerii, żebyście i Wy się mogli napatrzeć). No i czasem jak grom z jasnego nieba spadają na nas wieści, które przewartościowują cały dotychczasowy świat. I takowa spadła wczoraj na naszą rodzinę. Trochę rodzinnych narad, wspólne dokształacanie się w pewnych tematach i będzie dobrze;)
Ale teraz zapraszam na następny, przedostatni już odcinek moich wspomnień z korfickich wakacji:)

Kurort, do którego było nam dane trafić dzięki „życzliwości” naszego biura podróży, pełen był młodych ludzi, nastolatków wszelkiego wieku, głównie anglojęzycznych. Z daleka wyglądało to towarzystwo na jakieś 18 -20 lat, z bliska okazywało się, że 15 to i tak dużo. Czasem więcej, czasem mniej. W dzień cisza, spokój. Za to gdy zapalały się lampy, niebo pokrywało się niezliczoną ilością gwiazd (ludzie, tam można było się astronomii uczyć na tym rozgwieżdżonym do nieprzyzwoitości niebie!...) a księżyc zajmował miejsce słońca – na ulice miasteczka wychodziły gorące kociaki. Pominę milczeniem, że część tych panienek chyba się przed wyjściem w lustrze nie oglądało. Ale czego się nie robi, by ktoś zawiesił na mnie swój wzrok…
Razu pewnego, siedząc wieczorkiem w barze naszego znajomego barmana i pomagając mu przypomnieć sobie polski język i akcent (od wielu lat mieszka za granicą i kontakt z językiem spadł niemal do zera), zaczęło się schodzić towarzystwo w wieku dużo brakującym do pełnoletniości. Piwko, drinki, papierosy itd. Moje belferskie oczy o mało z orbit nie wyszły, więc w końcu spytałam „A o dowód to ty się nie pytasz? Przecież to nieletnie wszystko”. A on tylko się roześmiał. Od kilku lat mieszka w Anglii zimą, latem na Korfu, więc jest w temacie, że tak to ujmę. Owe nastolatki to dzieciaki, które rodzice wysłali na wakacje po ukończeniu college’u. Mają totalną swobodę i zachowują się jak psy spuszczone z łańcucha. W domu szlaban na określone godziny, towarzystwo zaledwie szkolne – a tu luz blues. Więc kasę wydają na drinki, czasem się spiją, bo to pierwszy kontakt z alkoholem dla wielu. Nawiązałyśmy do wcześniejszej rozmowy o seksie z turystkami, czy te dziewczyny też stają się obiektem „polowania”. 
- Patrz jak one wyglądają. Pewnie. Jak tylko któraś chce – raczej nie ma z tym problemów.
A my od razu przeszłyśmy na temat wysokiego odsetku ciąż nastolatek w Wielkiej Brytanii. On się tylko uśmiechnął pod nosem i powiedział:
- Dziewczyny, a dziwicie się jeszcze po tym wszystkim?
No nie dziwiłyśmy się już niczemu.


c.d.n.





11 komentarzy:

  1. ~postautoportret5 sierpnia 2009 23:38

    Z tymi Angielkami i ciążami to sprawa jest zupełnie inne niż z boku się wydaje... Owszem prawdą jest, że 60% chłopców i dziewcząt w WB przechodzi inicjację seksualną przed ukończeniem 16 roku życia... Dla tego podajniki z prezerwatywami umieszczono już w szkołach gimnazjalnych... Cóż zawsze wiedziałem, że łatwiej zapobiegać niż leczyć...w tym przypadku nawet edukacja seksualna nie pomogła.Ale w pewnym stopniu i sam system jest winien...tych wczesnych ciąż...Dlaczego???jest tego prozaiczna przyczyna...jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi oczywiście o pieniądze... Co ma wspólnego kasa z ciążą i państwem w tle... Otóż Państwo chcąc nakłonić Brytyjczyków, do tego by posiadali dzieci, stworzyli system, który wspiera wielodzietne rodziny, matki, szczególnie te samotne...I nagle się okazało, że w systemie jest luka, nikt bowiem nie przewidział, że sprytne i leniwe już od maleńkości Brytyjki, już w młodzieńczym wieku znajdą sposób aby system wydoić.Matka samotnie wychowująca dziecko, bez względu na wiek (matki), dostaje tak mocne wsparcie, że wiele młodych dziewcząt, znajduje w ten sposób drogę aby wyrwać się z domu.Zajdź w ciąże, a państwo da Ci mieszkanie, zapłaci rachunki oraz obsypie kasą....w zamian będziesz mieć lokum na imprezy bez rodziców i kasę na alkohol. I tak oto dano drogę dzieciom, by pod pretekstem rodzenia dzieci mogły uciec spod pieczy rodziców...Ktoś nie przewidział, że średnia wieku samotnych matek wyniesie 18 lat...Na dokładkę dodam, że pięcioro dzieci wystarcz by oboje rodziców mogło nie pracować...z tego prawa Anglicy również chętnie korzystają.. Przepraszam za ten wywód...ups Pozdrawiam serdecznie....

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja dziękuję za ten wywód. Co prawda gdzieś mi się coś na ten temat o uszy obiło, ale widzę, że jak wszystko - i ta sprawa ma drugie dno... Hmmm... Ciekawe kiedy zaczną wydawać pieniądze na zakładanie domów dziecka czy domów starców, bo obawiam się, że prędzej, czy później i do takiej sytuacji u nich dojdzie...Pozdrawiam ciepło wieczorową porą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~postautoportret6 sierpnia 2009 01:34

    Już zaczęli, można zająć się wychowaniem dzieci w "rodzinnym domu dziecka",,,za jedno dziecko płaci państwo 390 - 450 funtów tygodniowo...przy 6 (bo maksymalnie tyle można mieć wychowanków) to całkiem ładna kwota + wsparcie socjalno medyczne.... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Ewutku, niedawno obiło mi się o uszy,że Brytyjki są uznane za najbardziej rozwiązłe kobiety w Europie. No to skoro mamy są rozwiązłe, to nic dziwnego,że i dzieciom nic nie brak. U nas też jest coraz większe grono rodziców wysyłających swe dzieci na wczasy zagraniczne- są happy bo biuro turystyczne daje opiekę, więc rodzice są zachwyceni, że się na trochę bachorów z domu pozbyli.I nikt nie docieka, jak to z bliska wygląda. Z takiego obozu w Hiszpanii dziecko znajomych wróciło z jakimś gigantycznym uczuleniem i wylądowało w szpitalu.Okazało się, że dzieciak chodził na jakieś koktajle i po nich zaczęły się problemy skórne- nikt nie wie jaki był skład tego szajsu, ale lekarz podejrzewa,że były naszpikowane gigantyczną ilością konserwantów. A kierownictwo biura turystycznegojeszcze "objechało" rodziców,że alergika wysłali.On mial uczulenie na czekoladę, więc jej nie jadł, a koktajle owocowe jej nie miały.No coż, nie każdy może mieć udane wakacje.Miłego, :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W hotelu, w którym mi przyszło przez przypadek (ale już tego nie żałuję - bo był naprawdę dobrym hotelem) przebywać, była grupa młodzieży gdzieś z centralnej Polski. I proszę mi wierzyć - taki luz panował w tej ekipie, że cały czas podziwialyśmy wychowawców za zimną krew i ogromną wyobraźnię (a raczej jej brak). W sumie póki nic się nie dzieje, to wszystko jest ok, gorzej, jak się coś stanie - wtedy dopiero się zaczyna na całego...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście, belfer jest zawsze belfrem. Dobrze, ze nie zaczęłas wprowadzać porządków z nieletnimi na Korfu.

    OdpowiedzUsuń
  7. a_sokolowska95.onet.pl@poczta.onet.eu7 sierpnia 2009 11:36

    Świetny blog zapraszam i na mój http://eurovision-song-contest-tv.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyglądałoby to nieco dziwacznie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. dziękuję, zajrzę:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moralność jest już słowem zapomnianym, niestety.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cóż, nie ulega wątpliwości, że świat się zmienił..

    OdpowiedzUsuń