poniedziałek, 17 sierpnia 2009

w pogoni za myślami


Kiedy myśli rozbiegają się po kątach, najpewniej pozbieram je obrywając suche liście czy łodygi przekwitniętych kwiatków. Mój ogródek ogranicza się do czterech skrzynek pelargonii, ogromnej donicy z jeszcze większą fuksją, kilku doniczek z ozdobną pokrzywą i jednej skromnej begonii. Moje balkonowe królestwo.


     



Jeszcze kilka lat temu Mama twierdziła, że wystarczy, iż popatrzę na kwiatki, a one już schną… I coś w tym było… Ale dziś z każdego kąta mieszkania, z każdej szafki i wolnego kawałka ściany, patrzą na mnie liście o różnych kształtach, wielkości, a nawet kolorze…
Zbieranie myśli nie zawsze dobrze mi idzie. Czasem łatwiej pozbierać płatki pelargonii z podłogi… Podniosłam na chwilę wzrok. Na horyzoncie majaczą zarysy Czantorii. Znak nieuchronnej zmiany pogody. Za kilka dni Wichrowe Wzgórze utonie w strugach deszczu. Chyba mi go potrzeba




12 komentarzy:

  1. Myślę, że zarówno drzewa jak i wszelkie rośliny również mają dusze. Nie mają ludzkich możliwości przekazania nam, co czują, ale z pewnością możemy rozpoznać kiedy chorują, a kiedy są szczęśliwe, rozkiwtając wszelkimi kolorami tęczy lub wydając owoce ... Dlatego zachowuję wiosenne, żydowskie święto Drzew i także sadzę wiele kwiatów w ogrodzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. ~postautoportret17 sierpnia 2009 14:34

    ..."nie wiadomo skąd, zjawiają się zakatarzone..." Kocham tę piosenkę, jest to po prostu cudowny song, który gdy go słyszę lub śpiewam, wyrywa mnie z butów. Ładunek emocjonalny tej piosenki po prostu jest ogromny... pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Z roslina jak z malym dzieckiem. Trzeba kochac i pielegnowac a wtedy odplaca ci pieknym zbiorem. Kwiaty kula sie kiedy jestes zla,a schna kiedy chorujesz. Jak najwiecej z nimi rozmawiaj. To na prawde dziala. Kwiaty cudne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja rośliny że tak powiem olewam...a one sobie rosną,same,widać klimat im odpowiada.ale nie wszystkie,niektóre nie chcą.mój Tata był w stanie zasuszyć każdą roślinę,nawet mu w pracy do testowania podstawili..po prostu w jego obecności schły.

    OdpowiedzUsuń
  5. ulka102@poczta.onet.eu18 sierpnia 2009 21:06

    Miałam dawno temu w biurze fikusa .Ktoś wyrzucił łodyżkę z jednym listkiem i pozbierałam po drodze do pracy. Ledwie widoczne korzonki. Ulitowałam się ,posadziłam ,a w kilka lat pózniej ten fikus był ozdobą w holu dyrekcji.Uleczka

    OdpowiedzUsuń
  6. One mnie chyba po prostu lubią po swojemu i rosną sobie jak na drożdżach:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już chyba wiem dlaczego. W moim zaczytaniu przeczytałam całego Twojego bloga. Pozwól więc, że tę piosenkę zadedykuję specjalnie dla Ciebie:) I niech przestanie Ci już padać nad głową. Wystarczy tego deszczuPozdrawiam słonecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. a rozmawiam, rozmawiam:) nawet nakrzyczę jak mnie zdenerwują. i się nie obrażają, rosną:)buziaki Majeczko! :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Przesadnie troskliwa to ja tam nie jestem. Jak zapomnę ich podlać to się nie zrywam w środku nocy z łózka, tylko stwierdzam, że jak się trochę przesuszą to wyjdzie im to tylko na dobre. I wychodzi, bo jakoś rosną sobie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też tak mam. Jak mi się gdzieś kwiatek spodoba, to zaraz buchnę jakąś odszczepkę. Chora zaś byłam, gdy w Grecji widziałam tyle odmian fuksji i innych badyli niekoniecznie kwitnących, a tu nijak ich przez granicę się nie da przewieźć... No nic, może gdzieś tu je wypatrzę:)Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz przepiękne kwiaty, bardzo mi się podobają i Twoje słowa sa dla mnie otuchą, bo moje doniczkowe rosną wspaniale, ale niestety nie nauczyłam się jeszcze dbać o maleńki ogródek, kiedy mojej pomocniczki zabrakło. Ale pewnie wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja sobie po prostu nie wyobrażam życia bez tego ogródeczka w formie balkonowej... I gdyby mi przyszło kiedyś zmienić mieszkanie - balkon być musi. To podstawowy warunek. No, chyba, żeby sie trafił domek z maciupkim ogródkiem. Maciupkim, bo nie mam dużych wymagań:)Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń